czwartek, 27 maja 2010

Krokodyle

Kompletne szaleństwo, krokodyle są wszędzie, robię je w tempie jeden dziennie, różne fakturki, różne odcienie zieleni.
Najpierw był prototypowy dla starszego synka, potem drugi dla młodszego, bo starszy nie chciał mu pożyczać i mieć potem zaplutego, potem znajome dzieci... Robienie krokodyli jest bardzo terapeutyczne:)), jak każda robótka zresztą... nadmiar rośnie, puszczam go dziś w świat na Bazarku Handmade. Wkrótce je (i inne moje prace) będzie można też nabyć w dwóch sympatycznych miejscach w realu, we Wrocławiu, a będą to krokodyle charytatywne (nie omieszkam dać znać co i jak).
Obłęd krokodylowy:



Fakturka:

Łapci:








wtorek, 18 maja 2010

Czy wspominałam, że chodzę na ceramikę?

Małe warzywa, cebule mają 1 - 1,5 cm. Tu są już wypalone na biskwit.



Pani od ceramiki odradziła mi szkliwienie, bo tak sobie to pierwotnie wyobrażałam, i pomalowałam warzywa zwykłymi farbami akrylowymi, a potem bezbarwnym lakierem do paznokci. Bardzo lubię takie proste rozwiązania.

Niektóre jajka pociągnęłam tylko lakierem, kolor biskwitu odpowiada kolorowi beżowych jajek.



Chodzi mi po głowie pomysł stworzenia z czasem całego sklepu spożywczego, albo spożywczo - ogólnorozwojowego, z przedwojennym sznytem. Skrzynki, kosze, beczki, inne pojemniki na parterze drewnianego domu dla lalek ze zdjęta przednią ścianą. Na piętrze mieszkanie właścicieli. U drzwi dzwoneczek.