poniedziałek, 26 października 2009

Kolczyki zimowe i makowe

Realizuję potrzebę posiadania duuuużych naprawdę kolczyków. Nadal oczywiście filc jako nowość. Ukręciłam dwa niby takie same dredy, poprzez ułożenie sobie najpierw dwóch możliwie takich samych "ścieżek" z czesaki.


Poprzypinałam w kształt, jaki chciałam mieć, ale się okazało...

...że fajnie to wygląda, ale uniemożliwia prawie szycie. I że wystarczą 4 szpilki do pomagania sobie na rogach tego niby kwadratu. Jak dred jest jeszcze trochę mokrawy, zrobienie "kwadratu" idzie łatwiej.

Zawieszkę zrobiłam z czegoś bardzo dziwnego, mianowicie z fragmentu koronki, którą kiedyś chciałam odbić na papierze i pomalowałam po to białą farbą akrylową. Nie udało się to, ale został mi kawałek usztywnionej koronki, i teraz wycinek się przydał.

Zielonkawy drucik przymocowany jest do filcu przejrzystą, nylonową nitką, którą bardzo sobie cenię, choć się skręca jak cholera, a miejsca przychwycenia spełniają jednocześnie rolę stoperów dla koralików. Czyli drut jest przyszyty po jednej i drugiej stronie każdego koralika.


Makowe wyszły tak:

Uszko do zawieszenia to obdziergane igłą kółeczko:

Z drugiej strony jest podpisane, by nie było wątpliwości co to jest i by coś czerwonego się majtało, gdy kolczyki się przekręcą - bo się przecież trochę przekręcają i nie chciałam, by było widać tylko czarny placek podszycia:

wtorek, 20 października 2009

Przyszły merynosy

...zakupione niedawno na aukcji charytatywnej dla chorego na autyzm Grześka. Trzeba zorganizować forsę na jego rehabilitację, a jedną z form organizowania może być nabycie taniutkiego zestawu czesanki z merynosów (takie owce;) do filcowania.

Nie zabierałam się do tej pory za filcowanie, ale po apelu mamy Grzesia coś mnie tknęło. I chciałam wszystkich wahających się zachęcić - JAK BYM WIEDZIAŁA, ŻE TO TAKIE PROSTE, to pewnie pofilcowałabym sobie wcześniej.

A więc tak, można na sucho albo na mokro. Na sucho wymaga specjalnych igieł, ja ich nie mam, więc po przejrzeniu paru stronek www o tym, jak na mokro, zaczęłam kręcić najprostszą rzecz: KULKĘ... i powstawały kulki... kulki... kulki... kulki... kulki... kulki...

Jest to bardzo terapeutyczne zajęcie i chyba lepsze niż ściskanie antystresowej piłeczki, praktykowane w niektórych firmach, bo przynajmniej coś się po tym odstresowywaniu ma.

Inną najprostszą rzeczą do turlania w dłoniach są dredy. Opanowałam dzięki nim chaos w kluczach.

Następnie porwałam się na płaszczyznę i na stolnicy do ciasta, z niewielką pomocą woreczka foliowego - żaden tam specjalny sprzęt - zrobiłam czerwony placek, z którego powstał breloczek do tych kluczy - mini worek. Akurat mieszczą się w nim bilety MPK.

...Potem druga bransoletka do kompletu, z pozszywanych dredów:

Jest to świetne zajęcie dla osób mających wyrzuty sumienia, że oglądają bezczynnie film; można kręcić w samochodzie, w małych, oczekujących przerwach podczas codziennych czynności, itp.
Można mimochodem w ciągu dnia w małych fragmentach czasu ukręcić i nawlec np. takie bransoletki, i pod koniec dnia je MIEĆ.

GORĄCO polecam! Rozumiem, że tym pracom wiele brakuje i że są znacznie wyższe szkoły jazdy filcowej, ale taka jakość mnie satysfakcjonuje, efekt pojawia się dość szybko, i skoro można mieć np. takie trzy rzeczy przy pierwszym razie, to naprawdę fajna sprawa. Zamierzam kombinować dalej. Jak również korzystać z pomagającego innym sklepu!

Dostałam wyróżnienie

Od Ani dostałam wyróżnienie w bliżej mi nieznanym, ale gorąco brzmiącym języku:

...i jestem mocno ukontentowana uzasadnieniem:
"...do ulubionego mulę róż za papier toaletowy w roli głównej"

PAPIER TOALETOWY JESZCZE POWRÓCI!!!!!! Bardzo dziękuję, Aniu, za Twoją uwagę i czas, który najwyraźniej masz niekiedy na zerkanie na moją dłubaninę! Pozdrawiam Cię jak najcieplej! :***