środa, 30 czerwca 2010

W takich warunkach powstają moje prace


A także prace przez duże pe, obiady, mejkapy, porządki.

Ciekawe i godne socjologa jest to, że siły kraftowe tłumione mniej lub bardziej od czasów ZPT wybuchają w ludziach, gdy pojawiają się ich dzieci (tj. w ludziach-kobietach, nie wiem, jak z tatami - nie zaobserwowałam).

Czy jest to wywołane brakiem możliwości wykonywania wówczas większych projektów, czy powtarzalność czynności i nietrwałość ich skutków prowadzi do obrony - skanalizowania kreatywności gdzie indziej, czy po prostu jest to znana od wieków najtańsza psychoterapia, tak w owych latach potrzebna:), czy bunt wobec plastikowych, hałasujących zabawek, czy wszystko razem - fachowcom oceniać.

Pozdrawiam wszystkich kraftujących dla spokoju, czy to rodziców, czy nie.
Nie dajmy się!
Kraftujmy w miejscach publicznych!
Wymianiajmy się sprzętem i materiałem!

3 komentarze:

alterego-poczwarka pisze...

Skąd ja to znam... ale taki stan rzeczy na swój urok... i uczymy się wykorzystywać każdy skrawek czasu... pewnie kiedyś, z perspektywy czasu, siedząc w wygodnym fotelu z kotem na kolanach i drutami w ręku z rozrzewnieniem będziemy wspominać te lata;-)

alterego-poczwarka pisze...

P.S. Boskie krokodylki;-)

Sara pisze...

Liczę na to:P