sobota, 28 czerwca 2008

Przezorny zawsze ubezpieczony

Jakiś czas temu zrobiłam takie pudełeczka:






Normalnie z elementami decu ;P "Dekupnęłam" środkową część serwetek stukając w nią pędzlem umoczonym w bezbarwnym i bezzapachowym (nieszkodliwym!) lakierze do parkietu... Już nie malowałam 1000 razy.

Są to tylko prototypy. Pomyślałam, że przydadzą się może na Święta dla rodziny, która przymknie oko na ich prototypową jakość. A tymczasem dowiedziałam się, że następnego dnia ma być chrzest dzidziusia dalszych, ale bardzo miłych znajomych i że nie mogli mnie poinformować wcześniej... Chciałam pójść, a że za późno było na organizowanie po mieście jakiegoś drobiazgu (choć wcale nie trzeba, ale jednak chciałam dać małej jakąś pamiątkę), zrobiłam kolejny w swym życiu albumik XXS do wklejenia zdjęć ze stykówki.

Zachęcam, dziewczyny (i chłopaki) - idzie szybko i ogromną frajdę sprawia dekorowanie takiego maleństwa.







I umieściłam w najbardziej niby kolorem pasującym pudełeczku, chociaż właściwie jestem za łamaniem zasad barw i dizajnów ślubno-komunijno-chrzcielnych... co troszkę może robię w albumie... wcale tam nie muszą zresztą być zdjęcia z uroczystości, tylko raczej takie o do chwalenia się. Bez pudełka nie wpadłabym na ten pomysł, znaczy się warto mieć dziwne rzeczy zachomikowane.
Jest to chyba scrap, a wnoszę to z tego, że: 1) coś dookoła wystaje, 2) są darcia, 3) jest literka i nawet napis. :)

A w ogóle było oczywiście super i mamy przepiękną, maleńką chrześcijankę, wyznania mianowicie prawosławnego. Zryczałam się tradycyjnie a dyskretnie (mam nadzieję!), ryczę bowiem na chrztach, a nie, jak przyjęto, na ślubach... :)

6 komentarzy:

Renny Berryboar pisze...

Cóż to za śliczne maleństwo *_*

Aglaya pisze...

Aj dzięki za odwiedzinny :) Tym sposobem odkryłam kolejnego miłego bloga :) Jupi ;)

Pudełeczka mnie rozwaliły dosłownie.

Sara pisze...

renny: ...a jakie podobne do mamusi!

aglaya: cała przyjemność po mojej stronie:) Zapraszam częściej :)

Anonimowy pisze...

olala boskie maleństwo... :)

Juunka pisze...

Jakie cudne maleństwo... Nie umiem się grzebać w takich maciupkich formach, ale postanowiłam, że będe jak najbardziej próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Twoje cudo mnie zainspirowało :)

Sara pisze...

Dziękuję Ci z całego serca za tak miłe słowa; że też kogoś udało mi się zainspirować! Mi jakoś tak wychodzi zawsze małe... :)