



"Lód był czarny, a na lodzie zobaczyła otwarte drzwiczki pieca i ogień, który płonął, dwoje drzwiczek od pieca tuż obok przy sobie. (...) Położyła się do łóżka i patrzyła na ogień tańczący na suficie, a tymczasem wyspa podeszła do chaty. Podchodziła coraz bliżej. Spały na nadbrzeżnej łące z płatami śniegu na kołdrze, a pod nimi ciemniał lód, który zaczął się powolutku rozsuwać, otworzyła się w podłodze rynna dla statków i wszystkie pakunki babki i wnuczki wypłynęły na księżycową ścieżkę. Każda walizka była otwarta i pełna ciemności i mchu i nigdy już do nich nie wróciła.
Sophia wyciągnęła rękę i pociągnęła babkę za warkocz, bardzo delikatnie. Babka zbudziła się natychmiast.
- Babciu - szepnęła Spohia. -Widziałam w oknie dwa piece. Dlaczego są dwa piece, a nie jeden?
Babka zastanowiła się i odparła:
- Dlatego, że mamy podwójne okno. - Jesteś pewna, że drzwi są zamknięte? - zapytała Sophia po chwili.
- Są otwarte - odpowiedziała jej babka. - Zawsze są otwarte, możesz spać spokojnie.
Sophia otuliła sie kołdrą. Pozwoliła całej wyspie spłynąć na lód i dalej aż do horyzontu. Nim zdążyła zasnąć, wstał tata i dołożył drzewa do pieca."
Tove Jansson, "Lato". Tłum. Zygmunt Łanowski.
(Słoiki po pewnej musztardzie, która jeszcze wystąpi, obwlekłam koronką. Koralików mam sporo z wyprzedaży, porobiłam roślinki i początkowo posadziłam lasek wewnątrz słoika, w masie solnej otaczającej tealight'a. Nie był to dobry pomysł, przesadziłam je więc na zewnątrz. Zainspirowały mnie takie badyle, co czasem sterczą ze śniegu i są jak rysunek precyzyjną, czarną kreską na białym papierze. Choć to tylko stelaże dawnych roślin, są nadal piękne.
Pozdrawiam jak najcieplej!)