Z serii kraftu-kraftu z dziećmi.
Może moi niektórzy równolatkowie pamiętają rewelacyjną książkę z dzieciństwa - "Głos przyrody; wiosna-lato-jesień-zima". Wiele książek było wówczas takich samych w wielu domach...
Poprzedzony długą akcją uświadamiającą karmnik. Że i dlaczego w zimie niektóre zwierzęta nie mają co jeść itd. Wyprawa po ziarno i słoninę na Halę Targową. Karmnik do złożenia znaleźliśmy w składnicy harcerskiej. W wersji ambitnej mieliśmy wszystko robić sami - wyszukiwać odpowiednie patyczki w parku, piłować deski - ale tak mnie wszystko boli, że nie będzie ambitnie. I tak było fajnie, próby odczytywania instrukcji, nowe narzędzia.
Można dłubać z przyjacielem.
Trochę skandynawskich inspiracji: Jujja Wieslander, Thomas Wieslander i ilustracje Svena Nordqvista, "Mama Mu buduje" (wspomniałam, że akcja KARMNIK była szeroko zakrojona i interdyscyplinarna):
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Teraz już wiem co to było w pudełku, zanim trafiły tam Skarby ;))
Po tej pracy pozostaje tylko podglądać ptaszki...
Dobrej zabawy :))
Super! Ja uwielbiam taką pracę z dzieckiem :) Z moim synkiem robiłam łóżeczko dla lalek :) Też dzielnie machał młotkiem.
Wiem wiem - zauważyłam!:) Inspirujesz mnie do dalszych młotkowych spraw...
Pod choinkę planuję kupić mu kilka prawdziwych narzędzi, dostosowanych wielkością do łapki - nie za ostry śrubokręt, jakiś młotek, COŚ jeszcze co wyszukam w jakimś praktikerze... radość powinna być spora...
karmniki są super! sama mam w oknie jeden i bardzo lubię wraz z sikorkami jeść śniadanie :)
_____
www.klimatycznywroclaw.blox.pl
Widziałam Twój karmnik na blogu!
A do nas nie chcą kurde przychodzić! Tylko jedna para bogatek od niechcenia. Ale niech no się zrobi zimniej;]
Prześlij komentarz