Kompletne szaleństwo, krokodyle są wszędzie, robię je w tempie jeden dziennie, różne fakturki, różne odcienie zieleni.
Najpierw był prototypowy dla starszego synka, potem drugi dla młodszego, bo starszy nie chciał mu pożyczać i mieć potem zaplutego, potem znajome dzieci... Robienie krokodyli jest bardzo terapeutyczne:)), jak każda robótka zresztą... nadmiar rośnie, puszczam go dziś w świat na Bazarku Handmade. Wkrótce je (i inne moje prace) będzie można też nabyć w dwóch sympatycznych miejscach w realu, we Wrocławiu, a będą to krokodyle charytatywne (nie omieszkam dać znać co i jak).
Obłęd krokodylowy:
Fakturka:
Łapci:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
fantastyczne krokodyle!
Piękne są te twoje mulinkowe cudeńka. Ja też imam się muliny kordonka i szydła. W wolnej chwili zapraszam serdecznie http://aniajura.blogspot.com/
cudne cudaki!
nie dziwię się małym fanom. :)
ekstra te krokodylki :)
krokodyle są wspaniałe !!!!
Dziękuję, niedościgniony Mysku, do którego się zawsze uciekam, gdy mózg odmawia, a dzieci chcą jeszcze...
śliczne aligatorki
Pożeracz krokodyli po prostu przesłodki :))), zachwyciła mnie również nazwa Twojego bloga :)
Pozdrawiam serdecznie!
Prześlij komentarz