sobota, 12 lutego 2011

Kuchnia włoska cz. I

Poranek w mojej PRL-owskiej kuchni:


Wyniosłam ostatnio swoje stare mebelki z piwnicy rodziców i dałam synkom. Zrobiłam przy okazji kilka pizz na szydełku, a obok leży koralikowo-plastelinowa, wykonana przeze mnie WTEDY.



...i inne cuda z epoki, suszące się na ręcznikach po gruntownym myciu:





"Chińskie zabawki" znaczyły wówczas coś zupełnie innego. Ten mały konstruktor jest tak dokładnie wykonany z drewna...

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Miałam (i chyba ciągle gdzieś mam) taką kolejkę:) Będę musiała ją odszukać!

Sara pisze...

Warto!:)

Anonimowy pisze...

Mebelkami dla lalek chłopcy też się bawią! Ja nie miałam takich nigdy :(
Bawiłam się dopiero córczynymi. Ale pizza - prima sort!
Ela (stała czytelniczka)

Sara pisze...

Dziękuję, Elu, za bycie stałą czytelniczką! To strasznie miłe, choć i stresujące:)
Pewnie, że się bawią, w końcu oni też będą miewać domy, jak i dziewczynki, a i są w domu i obserwują jego działanie, czemu więc nie mieliby tego odtwarzać.
Czołgów i karabinów za to w domach najczęściej nie ma, a chłopcom jak najbardziej przystoi się tym bawić - ale to już inny temat, moja mała psychoza.
Moi bawią się też lalkami, starszy dostał dzidziusia, gdy byłam w ciąży, i ćwiczył na nim zachowania opiekuńcze, które potem wykorzystywał przy bracie. Są też dwie lale - pacynki, które niebawem pokażę:)

Ja miałam szczęście mieć otwieraną szafkę, a w niej na dwóch półkach urządzone dwa piętra domu - taki erzac domku dla lalek:) Nie bawiłam się za to w ogóle lalkami, w tych mebelkach mieszkały zwierzątka:)
Tak że różnie to bywa:)
Pozdrawiam serdecznie z Wrocka.

rafija pisze...

zabawki- marzenie :)
niezniszczalne, nie to co chińszczyzna...
(oni wiedzą co robią;) naprodukują badziewia i trzeba 2x kupwać- też zwykle ich produkcji...)

najbardziej mi się podoba ten miniaturowy kibelek ;)