środa, 24 września 2008

Drugie życie pieluchy

1) Bierzemy niepotrzebną już pieluchę tetrową i wycinamy koła odrysowane od szklanki. Obdziergujemy szydełkiem by się nie strzępiło. Potem już tworzymy co kto chce, byle był efekt koronki. W dziury koronki wwlekamy sznureczek.


2) Sznureczek ściągamy, w powstały woreczek nasypujemy łyżkę stołową gruboziarnistej soli.



3) Takie ukwiały umieszczamy w łazience. Po kąpieli bierzemy jeden, wlewamy na sól trochę oliwy z oliwek albo dla dzieci, zaciskamy znowu woreczek i szorujemy nim te miejsca, co do których mamy podejrzenia, że za 50 lat pojawi się na nich cellulitis. Albo w ogóle całość, bo efekt jest super. Spłukujemy i osuszamy się delikatnie przytykając ręcznik.

Koraliki nawlekłam najpierw na nitkę, potem dziergałam przesuwając je aż były potrzebne.

Można by zrobić wersję luksusową np. z jedwabiu, ale chyba pielucha najbardziej się do tego nadaje.
I cieszę się, że już pecet w porządku i wracam do pokazywania wesołej twórczości.

A to plakat wiszący u mnie w łazience, przy którym są ukwiały.
Jak widać po oświetleniu, w łaziemce nie ma okna.

4 komentarze:

Unknown pisze...

świetny pomysł,jak mi zostaną pieluchy to na pewno je tak wykorzystam!

rudlis pisze...

O, Sara jak cię dawno nie było, dobrze, że już ok z pecetem.
A Twoj sposób na celulitis próbujesz też na sobie? Świetny pomysł - muszę poszukać pieluch w domu...
Pozdrawiam:*

Sara pisze...

Paula-71 (Drugi Twój komentarz mi wcięło): oczywiście, że możesz liczyć!!!! A czy jakiś dzidziuś zgłosił już chęć pojawienia się? Tak tylko pytam... Z ogromną przyjemnością coś sklecę, jak masz ochotę podaj wytyczne na sara-pisze@wp.pl
A półeczkę - malować na biało moim zdaniem, malować! Jaśniej zawsze optymistyczniej! Też borykałam się z problemem tuszowania tymczasowości na obczyźnie ;)

Rudlis: wypróbowuję na sobie od dawna, cellulitis niby lepiej, ale głównie jest od tego gładziusieńka, świetlista skóra przez kilka dni!

Matko dziewczyny, co za natychmiastowy odzew!!!

Anonimowy pisze...

Sara! :D
jak dobrze zobaczyć nowy post u Ciebie na blogu, kamień z serca :)

czekam na ATC z wymiany, niebawem i Twoje do mnie trafią ;) pamiętam, jak "zajawiane" były :>