Niedaleko mojego domu okazał się być (od zawsze:) sklep z akcesoriami do robienia biżuterii. Nabyłam kilka rurek po 10 gr. i bigle, i planowałam jakoś umieścić w głównej roli szklane, szare kulki z poprzedniego wpisu. Wyszły:
...kolczyki do noszenia jak pada deszcz:
...kolczyki ożywcze do udawania zamaszystszej niż się jest (ramki ze starych rozbrojonych, tasiemka z prezentu):
W głowie bulgocze mi mnóstwo pomysłów na bieliznę, kapelusze, stroje ludowe, biżuteryjne fragmenty ubrań... zaraz zaczną się wysypywać i gubić! Wszystkie są jakieś takie wielkoformatowe, aż się boję zacząć.
Cieszę się jak dziecko, że udało mi się skonstruować coś akurat pod mój obecny gust i potrzeby:) Nie spodziewałam się.
Fotki: sesja plenerowa przed Urzędem Podatkowym:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dlatego babulo ,musisz je zapiswywać ,koniecznie zapisywac ,bo pomysły masz uroczę i szkoda żeby przez palce przeleciały..
WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZE
Kolczyki wyszły bardzo fajnie (nie ma tojak oryginalny i błyskotliwy komentarz, wiem ;) ). Te z tasiemkami mnie zaskoczyły pomysłowością! Są rewelacyjne!
Prześlij komentarz