wtorek, 20 października 2009

Przyszły merynosy

...zakupione niedawno na aukcji charytatywnej dla chorego na autyzm Grześka. Trzeba zorganizować forsę na jego rehabilitację, a jedną z form organizowania może być nabycie taniutkiego zestawu czesanki z merynosów (takie owce;) do filcowania.

Nie zabierałam się do tej pory za filcowanie, ale po apelu mamy Grzesia coś mnie tknęło. I chciałam wszystkich wahających się zachęcić - JAK BYM WIEDZIAŁA, ŻE TO TAKIE PROSTE, to pewnie pofilcowałabym sobie wcześniej.

A więc tak, można na sucho albo na mokro. Na sucho wymaga specjalnych igieł, ja ich nie mam, więc po przejrzeniu paru stronek www o tym, jak na mokro, zaczęłam kręcić najprostszą rzecz: KULKĘ... i powstawały kulki... kulki... kulki... kulki... kulki... kulki...

Jest to bardzo terapeutyczne zajęcie i chyba lepsze niż ściskanie antystresowej piłeczki, praktykowane w niektórych firmach, bo przynajmniej coś się po tym odstresowywaniu ma.

Inną najprostszą rzeczą do turlania w dłoniach są dredy. Opanowałam dzięki nim chaos w kluczach.

Następnie porwałam się na płaszczyznę i na stolnicy do ciasta, z niewielką pomocą woreczka foliowego - żaden tam specjalny sprzęt - zrobiłam czerwony placek, z którego powstał breloczek do tych kluczy - mini worek. Akurat mieszczą się w nim bilety MPK.

...Potem druga bransoletka do kompletu, z pozszywanych dredów:

Jest to świetne zajęcie dla osób mających wyrzuty sumienia, że oglądają bezczynnie film; można kręcić w samochodzie, w małych, oczekujących przerwach podczas codziennych czynności, itp.
Można mimochodem w ciągu dnia w małych fragmentach czasu ukręcić i nawlec np. takie bransoletki, i pod koniec dnia je MIEĆ.

GORĄCO polecam! Rozumiem, że tym pracom wiele brakuje i że są znacznie wyższe szkoły jazdy filcowej, ale taka jakość mnie satysfakcjonuje, efekt pojawia się dość szybko, i skoro można mieć np. takie trzy rzeczy przy pierwszym razie, to naprawdę fajna sprawa. Zamierzam kombinować dalej. Jak również korzystać z pomagającego innym sklepu!

5 komentarzy:

Monika Skrzypek pisze...

Sara, świetnie!
Nie wierzę, że to Twój debiut:-) Te bransoletki są rewelacyjne.
Ja się filcowania nie tykałam jeszcze, dla mnie to czarna magia - tym bardziej się zachwycam :-)

Sara pisze...

Ja też się dziwię, że tak łatwo poszło! Dlatego tak mocno zachęcam, zwłaszcza do Grzesiowych merynosów! Dokupiłam jeszcze kilka kolorów z tej firmy - są super.

Malska pisze...

Zawsze mówię że filcowanie uspokaja :) A jak się ma jeszcze mydło oliwkowe, to nawet jest spa dla dłoni.
Gratulacje!

Gosia pisze...

jestem pod wrażeniem tych filcowych Twoch wytworów,świetne są :)) już się wcześnej na innych blogach naoglądałam tego filcowania i zawsze z zazdroścą patrzyłam...ale skoro piszesz ,że takie łatwe......
bardzo fajny,kreatywny blog :)) będę tu częściej zaglądać!

Sara pisze...

Gosiu - cieszę się, że do mnie wpadłaś, przy okazji odkryłam Twój blog szafiarski:)

Faktycznie jest to proste, nie wymaga też chyba tylu akcesoriów, jak sugerują niektóre internetowe instrukcje. Ja używam po prostu talerza albo miseczki na wodę ze zwykłym detergentem (szampon, płyn do kąpieli), kawałka folii bąbelkowej, a jak trzeba większą płaszczyznę, układam filc na stolnicy.

Tylko że to uzależnia:))))