poniedziałek, 14 września 2009

Malczik w soroczkie

Zaczęłam kiedyś haftować soroczkę dla synka wg wzornika mojej prababci. Miała być gotowa na jego chrzest, konkretnie na koniec kwietnia. Nie był już wtedy małym dzidzi które dobrze wyglądałoby w białej kiecce, tylko facetem o silnej osobowości. Strój ludowy wydał mi się odpowiedni, zwłaszcza, że nadarzyła się okazja do reaktywowania stroju lud. w sferze publicznej. Jestem jak najbardziej za.

Ale tydzień przed stwierdziłam, że aby zdążyć musiałabym siedzieć po nocach - nie chciało mi się. Wystąpił więc w elegancko-sportowej męskiej koszuli i było naprawdę OK.

Potem miałam bardzo długą przerwę, a kilka dni temu skończyłam!!

Słuchajcie nie wiem, jak ja to zrobiłam, ten kawałek pod szyję. Na oko. Musiało być równo, bo w tym miejscu widać.



Haft krzyżykowy wydaje mi się najnudniejszym ze znanych (oczywiście mi), najmniej pozwalającym zaszaleć, zmuszającym do niezwykle ścisłego trzymania się projektu. I jeszcze trzeba liczyć te nitki. Sądząc po jego popularności choćby w Sieci o czymś najwyraźniej nie wiem. Pewnie ma w sobie "coś" niedostępnego (na razie?) mojej psychice. Gotowe xxxx potrafią być efektowne, wręcz powalające, ale samo dłubanie jest straszne!! Póki co mam na niego bardzo brzydkie określenie, które niech pozostanie znane tylko mi.

No ale nie ma to tamto, soroczka ma swoje prawa. Chcę ją mieć, to trzeba dłubać.

Z dwóch upierdliwych czynności - zbierania grzybów i dłubania krzyżyków - wybierałam krzyżyki (jako dające pewny jednak efekt:) i zostawałam w samochodzie:


Bluza ma pełno niedoróbek, ale to moja pierwsza i traktuję ją jako trening i prototyp. Model i tak nadrabia miną i nic nie widać:)
...TERAZ BĘDZIE PROFESJONALNA SESJA ZDJĘCIOWA:






Soroczka: wzór
Spodnie: H&M
Buty: po Kacprze
Stylizacja: Mama
Model: Marek
Dziękujemy za udostępnienie dla sesji Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu

10 komentarzy:

Kayla pisze...

Świetnie wyszła koszula i model wygląda w niej uroczo. Natomiast co do Twojego pytania o popularnośc krzyżyków, to odpowiedź jest prosta - przy tym hafcie nie trzeba talentu ani wyczucia, wystarczy dokładność. I dlatego własnie ja haftuję krzyzykami, a za inne sciegi juz się nie biore, bo - szkoda czasu i atłasu.
Buźka.

bieluska pisze...

pięknie wyszła ta koszula...ale efekt jest dopiero na modelu :)

minimysz pisze...

Ładnie wyszła koszula, a model jeszcze jej uroku dodaje :)
Co do popularności krzyżyków, to zgadzam się z Kaylą. Wystarczy pamiętać, że wszystkie krzyżyki muszą być w jedną stronę i tyle. Dlatego ja również poprzestaję na krzyżykowaniu.

Unknown pisze...

No takie sesje mody to ja rozumiem!!!
Świetnie wyszła Ci koszula,Twój syn wygląda w niej uroczo :)

Pozdrawiam.

elka pisze...

Co do koszuli pieknie się prezentuje ale faktycznie dopiero to widać na świetnym modelu

Anonimowy pisze...

swietnie wyglada na mlodym meszczyznie :-)

Sara pisze...

Cześć dziewczyny, dzięki za odwiedziny:)

Kayla, Minimysz: no właśnie to jest najgorsze! Pilnowanie, by były w jedną stronę jest dla mnie nieosiągalne, w tym projekcie absolutnie nie są w jedną stronę!

Bardzo ciekawie o krzyżykach na lnie pisze ostatnio Fanaberia:

http://fanaberiawpradze.blogspot.com/2009/09/40a.html

Poza tym jak w krzyżykach zrobi się błąd polegający na przesunięciu o powiedzmy 2 rzędy, to już koniec. No nie wiem, dla mnie to jest właśnie trudne.

Blog niedzielny: większych malczikow też to dotyczy! ;)

A co myślicie o paradowaniu dziś w stroju ludowym? Moje propozycje wyjścia to: na wybory, do kościoła (niekoniecznie na Boże Ciało;), koncerty folkowe, imprezy plenerowe...

Kankanka pisze...

oj, muszę zeskanować fotkę, gdzie widać jak ja na ludowo się nosiłam! Wolnej chwili poszukam i dam dowody!
Soroczka wyszła doskonale, jest piękna! Opis wyśmienity!!!!
A co do xxx, to moje zdanie jest podobne, to nudne wyszywanie. Ale można sobie pofolgować na ciekawej tkaninie, lub zagrać kolorem, lub baaaardzo pracowicie i starannie wyszyć naprawdę trudny wzór, lub samemu pokusić się o zmiany lub całkowicie samodzielną twórczość. Natomiast małym durnym obrazkom z sielskimi widokami mówię stanowcze Nie! Dla mnie hafty muszą żyć. A na ściany to niewiele się nadaje. Najobrzydliwsze są koty w kwieciach z wytrzeszczem oczu, który powoduje domyślanie się co te koty tam robią. No i estetyka obrazków religijnych - mnie (osobę wierzącą) prowokuje do grzechu i złych myśli o ich twórcach.
Jest to spokojne wyszywanie i można w tym czasie analizować inne wydarzenia. To chyba jak różaniec.

Sara pisze...

No tak, koty - nie myślałam o ich w ten sposób, ale wydaje mi się, że możesz rację! Sielskie obrazki w zasadzie mogłyby być jako takie, ale co mnie w nich maksymalnie wkurza to szablonowość i sztuczność - to jakieś wygenerowane sztucznie widoczki, a nie przeniesione na materiał choćby najnieudolniej czyjeś własne przeżycie/zdjęcie. Choć zdjęcie czasami zdarza się przenieść dzięki generatorowi krzyżyków czy jak to się tam nazywa, ale powiedzmy sobie szczerze - ile osób to robi?

Bardzo słuszne są Twoje pomysły na urozmaicenie sobie pracy z krzyżykami i pewnie zastosuję co najmniej jeden w przyszłości.

Właściwie każdy chyba haft ma w sobie coś wyciszającego, analizowanie i segregowanie myśli jak najbardziej. Temat religijny w hafcie to dopiero temat-rzeka! Też mam kłopoty ze zrozumieniem tej estetyki, jakkolwiek pomogła mi rozmowa za starszą osobą, która chwaliła się takim krzyżykowaniem i też porównywała to z różańcem. Jeśli jest to forma wyrazu, która komuś pomaga, to niech sobie będzie, a nawet wisi na ścianie...:) Wiele lat mi zajęło zrozumienie, że nie wszyscy mają takie same upodobania estetyczne, w tym estetyczno-religijne, jak ja. A i dziś rozumiem to raczej teoretycznie;)

No jeju, naprawdę niech sobie wisi... (przekonuję sama siebie).

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.